INNE

Znalezione nie kradzione

14:40

... czyli historia o tym, że uczciwi ludzie jeszcze istnieją.

W piątek zadzwoniła do mnie koleżanka z propozycją z cyklu tych nie do odrzucenia - napijmy się. Z początku nie miałam ani ochoty, ani funduszy na tego typu pomysły, ale po dłuższym zastanowieniu zgodziłam się. Miałyśmy grzecznie wypić w domu swoje i nigdzie nie wychodzić.Standardowo brakło "tego i owego" i na domowym posiedzeniu się nie skończyło. Poszłyśmy w miasto.

Jak już doczłapałyśmy się do centrum, zrobiłyśmy się trochę głodne, więc zahaczyłyśmy o fast food. Akurat go zamykali, więc picem udało nam się dostać coś do zjedzenia. Jako, że lokal był już wysprzątany, w grę wchodziło jedynie zamówienie na wynos. Niedaleko był plac zabaw, więc tam też zjadłyśmy. Później poszłyśmy do kilku klubów i tak jakoś upłynęło kilka godzin aż przyszedł czas powrotu do domu. 15-minutowa droga dłużyła nam się potwornie, a z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej marzyłyśmy, żeby położyć się do łóżka. 



W końcu dotarłyśmy. Już miałyśmy iść spać, ale chciałam jeszcze sprawdzić coś na telefonie. Otwieram torebkę i momentalnie wytrzeźwiałam.
GDZIE JEST MÓJ TELEFON????
(A tak się śmiałam ostatnio z mojego chłopaka, że zgubił - mam za swoje...)

Szukałyśmy gdzie się dało, sprawdzałyśmy wszystkie kapsy, zakamarki itp. nigdzie nie było mojego telefonu! Dzwoniłyśmy raz, drugi, trzeci - cisza... aż ktoś odebrał. Okazało się, że jacyś chłopcy znaleźli mój telefon i są  niedaleko, więc umówiłyśmy się z nimi i poszłyśmy odebrać zgubę. Całą drogę zastanawiałyśmy się jakim cudem mogłam zgubić telefon, skoro w ogóle go nie używałam, a przez całe wyjście na miasto był w torebce. Ktoś go ukradł z mojej torebki, a potem gdzieś zostawił czy jak?

Dotarłyśmy na miejsce. Pierwsze pytanie: Gdzie ja go zgubiłam? Okazało się, że na ławce na placu zabaw - no tak, jadłam i grzebałam w telefonie...

Podziękowałam pięknie i padłam jak usłyszałam co mają mi do powiedzenia znalazcy. Uczciwie się przyznali, że chcieli go sprzedać. I gdyby nie to, że jeden z nich zgubił tydzień temu portfel i też ktoś go uczciwie oddał, mogłabym się pożegnać z moim telefonem. I tu już nie chodzi nawet o samo urządzenie, bo co za problem kupić nowe... Na tym telefonie miałam zapisane mnóstwo zdjęć, nawet jeszcze sprzed kilku lat. Nie mam ich skopiowanych na komputer, więc straciłabym na prawdę sporo... 

Jeszcze następnego dnia nie mogłam uwierzyć, że odzyskałam swój telefon. Dalej jestem w szoku. Zamiast sprzedać i skorzystać, oddali za darmo. Jak coś znajdę to też oddam. Karma wraca!

Przeczytaj również:

11 komentarze

  1. Na szczęście istnieją jeszcze uczciwi ludzie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, całe szczęście :) Kiedyś miałam podobną sytuację :)
    Pozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  3. To racja,że karma wraca - co dajemy to otrzymamy z powrotem ! :)
    Zapraszam do siebie,aktualnie trwa konkurs i dzieje się wiele. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. To naprawdę, wspaniale, że oddali Ci telefon. Postąpili uczciwie

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej ! Brałaś udział w mim konkursie, jednak zasady musiały się zmienić ( prośba firmy) dlatego zaprzaszam do wzięcia udziału ponownie! Giveaway z SheIn na 120$ ( uwaga zmienione zasady!)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej,,, wsziełas udział w moim konkursie z Rosewholesale który był.... Ponad rok temu :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, że są uczciwi ludzie!:) ja ostatnio znalazłam dowód osobisty i wysłałam pocztą :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniale, że istnieją jeszcze tacy ludzie, którzy potrafią oddać zgubę :)

    OdpowiedzUsuń